środa, 30 lipca 2014

#7 PERFECT MATCH!

Nie wierzę do tej pory, że to się stało...





Najpierw krótkie podsumowanie:

7 lipca - zaczynam tworzyć aplikację
16 lipca - udaje mi się po trudach i znojach dostać wszystkie potrzebne referencje i submituję aplikację
16 lipca - aplikacja zostaje zaakceptowana i otwierają mój room
17 lipca - pojawia się match #1
23 lipca - pojawia się match #4
30 lipca - Perfect match z rodzinką nr 4 :)
28 września - wyjazd do USA, a konkretniej do Philadelphi

Trzy i pół tygodnia i mam go :)
Nie spodziewałam się, że tak szybko, ale też zupełnie o niczym nie myślałam tworząc aplikację. Na pomysł wyjazdu wpadłam dokładnie 1 lipca. Nie myślałam o tym gdzie chcę pojechać, nie miałam wymarzonej lokalizacji, ani wymarzonej rodziny. Nic nie wiedziałam o tym jak wygląda tworzenie profilu. Rzuciłam się na to jak to ja: pod wpływem impulsu. Zobaczymy czy słusznie :)

A teraz krótko o moim PM:

Wymieniłam kilka  maili z obecną au pair, która bardzo mi naświetliła jak wygląda życie w tej rodzinie, co rozwiało wiele wątpliwości i bardzo pozytywnie nastawiło mnie do dziewczynek i ich mamy. Wymieniłam również kilka maili z HM, która pytała mnie np. o to co lubię jeść i jakie czytam książki (bo w rozmowie na skypie oczywiście nie omieszkałam wspomnieć, że jestem książkoholikiem). Dzisiaj byłyśmy umówione na skype na rozmowę o moim doświadczeniu za kierownicą (bo nie ukrywałam tego, że mimo, iż prawo jazdy mam od 2009 roku, to odkąd studiuję w Poznaniu, z samochodem mam niewiele wspólnego), bo HM wyrażała zaniepokojenie, że sobie nie poradzę. Po rozmowie na temat samochodu i pytaniach o moją francuską rodzinkę u której byłam au pair 3 lata temu, powiedziała:

- Kinga, mam nadzieję, że chcesz być naszą au pair, bo my bardzo chcemy. Mimo, że rozmawiałyśmy z innymi au pair to dziewczynki ciągle mówią tylko o tobie.

JUUUUPI!
Zaczęłam skakać z radości!

I uwierzcie mi, że nie jestem zawiedziona, że to nie California. Bo pewnie gdybym myślała o tym od pół roku, to nastawiałabym się na Cali, a w głowie stworzyłabym sobie profil idealnej rodzinki, domu w jakim chciałabym mieszkać i ludzi których chciałabym poznać (jestem taka i tworzę sobie w głowie idealne scenariusze, więc chyba lepiej się stało!). Ale jako, iż przez trzy lata, a nawet jeszcze przed ostatnią sesją egzaminacyjną (ba! nawet po niej!) zupełnie się nie spodziewałam, że zamiast iść na magisterkę stwierdzę, że wyjadę do USA, to lokalizacja zupełnie nie była moim celem (a piszę o tym, bo przez chwilę poczułam to ciśnienie, które panuje wśród aupairek, że tylko do Cali opłaca się jechać :) ). Cieszę się z tej rodziny bardzo, bardzo, bardzo. Bo czuję ją niesamowicie. I mimo, że na profilu HM nie wspomniała o własnej łazience i samochodzie to mam to! To na czym mi tak bardzo zależało, haha :)

Więc mam teraz czas na pracę we Francji, obronienie mojej pracy licencjackiej i wyjazd pod koniec września!

niedziela, 27 lipca 2014

#6 Skype czyli rozmowa z dzieciakami.

Macie tak? Ja właśnie też nie.


Match #4 czyli dla przypomnienia rodzinka spod Filadelfii, samotna mama z dwoma córkami, to match bardzo aktywny. Mamy już za sobą dwie rozmowy na skypie, w tym jedną z dziewczynkami. Jeżeli w ogóle można to nazwać rozmową... Młodsza, 4latka, w ogóle nie bardzo chciała rozmawiać, na chwilkę usiadła przed kamerkę i coś tam pomruczała o zoo w którym była. 7latka jest zdecydowanie bardziej wygadana (ale to raczej normalne), przejechała się przed kamerką na swojej hulajnodze, potem pokazała mi swojego ulubionego misia i opowiadała mi o wycieczce do Disney World. HM zapytała, czy byłam kiedykolwiek w DW, a gdy dowiedziała się, że nie, to odparła:
- To może cię tam zabierzemy.
Nie mam nic przeciwko! :)

Rozmowa trwała dość męczące 30 minut podczas których dziewczynki raz za razem wybiegały z pokoju, by coś przynieść, a wtedy ja siedziałam i czekałam, na HM, która z kolei wychodziła, by przyprowadzić córki z powrotem, albo rozmawiałam z HM o różnych rzeczach. Tak więc moim zdaniem rozmowa przebiegła bardzo sympatycznie, choć chaotycznie.

Poza tym jestem w nieustającym kontakcie z ich obecną au pair, która mieszka z nimi już 1,5 roku. Jestem bardzo natrętna i zadaję milion pytań. Dziwię się, że dziewczynie chce się na nie wszystkie odpowiadać! 

Podsumowując: na razie jestem dobrych myśli :)

środa, 23 lipca 2014

#5 Match #3 i wielki szok. Match #4

Ze zdziwieniem zauważyłam, że poprzednia rodzina zeszła z mojego konta i pojawiła się kolejna. Patrzę na lokalizację: LA. Rewelacja! Ale dalej było już tylko... śmieszniej :)

Location: LA (dla mnie super)
Children: 7 (naprawdę idealnie :D), male: 19, 17, 13, 11, 9
                                               female: 20, 4
Mom: Medical/Healthcare Field
Dad:  Government and Military
Pets: dogs, fish


Rewelacyjna lokalizacja, zapewniają własny samochód, pokój z łazienką (w końcu się doczekałam! :)). Ale 7 dzieci? 5 mieszka nadal z nimi, oczywiście 17nastolatkiem nie musiałabym się zajmować, ale 4 najmłodszych i owszem.
Trochę żałuję, ale stwierdziłam, że nie dam rady i nie będę się oszukiwać jaka to ze mnie Wonder Woman.

Patrząc na zaciśnięte wargi WW stwierdzam, 
że ona również ma pod swoją opieką 7 dzieci :D


Naprawdę muszę powiedzieć, że żałuję, że musiałam im odmówić, ale nawet moja mama stwierdziła, że to byłoby porwanie się z motyką na słońce. Zmieniłam już nastawienie i już wiem, że 3 chłopców to świetna sprawa. Daję sobie jeszcze czas, na razie w moim roomie dzieje się, rodziny pojawiają się niezwykle szybko, więc istnieje szansa, że niedługo pojawi się Perfect Match. Mam ogromną nadzieję, bo w natłoku obowiązków i rzeczy które na siebie wzięłam (dość powiedzieć, że do końca sierpnia pracuję we Francji, później wracam i mam poprawkowy egzamin na uczelni, następnie jadę na winobranie znów do Francji, ponownie wracam i mam obronę, a gdzie czas na wizę i inne amerykańskie papierologie?) zaczynam powoli świrować.

Może jednak czasem jestem Wonder Woman? :) 


EDIT 

MATCH #4


Co się dzieje, co się dzieje? :D
Odczepiłam rodzinę numer 3, poszłam się wykąpać, pomyślałam "dobra, już dzisiaj na maila nie wchodzę, bez przesady, nie pojawi się już dziś kolejna rodzinka, no way...", ale wiecie jak to jest... nie wytrzymałam :) Wchodzę i jest!

Location: Philadelphia
Children: 2 female, 7, 4
Mom: Legal Services 
Pets: 2 cats

No jakoś tak podoba mi się! 
Rodzice są rozwiedzeni, dziewczynki widują ojca rzadko, mama wydaje się być naprawdę w porządku, dostałam od niej prywatną wiadomość (którą pewnie wysyła do każdej au pair, ale jednak), ale wydaje mi się, że chciałaby au pair od początku września. A ja nie mam szans na przyjazd we wrześniu, więc chyba nic z tego nie wyjdzie. Szkoooooda.

Powiem Wam, że nie spodziewałam się, że aż tyle rodzin będzie się pojawiać na moim profilu, jestem bardzo szczęśliwa z tego powodu :)


Edit:

Jestem po skype z matchem #4 i szczerze powiedziawszy to może być PM. Okazuje się, że rodzinka jest bardzo fajna, host mama naprawdę ciepła i sympatyczna. Tak więc czekam na rozwój wydarzeń :)

poniedziałek, 21 lipca 2014

#4 Match #2

Tak więc dziś odpięłam pierwszą rodzinę i godzinę później pojawiła się kolejna. To dla mnie duże zaskoczenie, ale i duża zachęta na przyszłość. Jestem trochę załamana drugą rodziną, bo w zasadzie pokrywa się prawie w 100% z pierwszą i to w tych niezachęcających punktach. 
W skrócie.

Location: Short Hills, New Jersey
Children: 3 male (znowu!!), 3, 5, 8
Mom: Advertising and PR Services 
Dad: Financial Services/Banking 
Pets: Fish

Podobna lokalizacja, znów 3 chłopców, a schedule bardziej obłożony niż w poprzedniej rodzinie (4 godziny pracy w sobotę!). Ja to mam szczęście do tych chłopaków! :) Poza tym ponownie brak własnego samochodu, pokój w piwnicy i brak własnej łazienki.

List bardzo krótki, generalnie cała aplikacja jest bardzo oszczędna, trochę sucha, są tylko dwa zdjęcia, ale stwierdziłam, że porozmawiać na skypie zawsze można, a nuż okaże się, że to to?

Aha no i:
"It is possible that the father will be living separately from the main household soon- this will not pose a problem or any awkwardness for the au pair- it will just be a normal part of life"

Trochę jestem zniechęcona, że znów 3 chłopców :(

sobota, 19 lipca 2014

#3 Pierwsza rozmowa na skype.

Siedzę sobie spokojnie, oglądam tv, piję kawę i nagle dzwoni mój telefon. Patrzę na numer kierunkowy: +46. Ogarnia mnie przerażenie i spływa na mnie pewność, że to ze Stanów (edit: mój brat mówi, że +46 to Szwecja... nic z tego nie rozumiem). Odbieram.
- Halo? - mówię mimo wszystko po polsku.
- Halo? - amerykański akcent i już wiem, że to potencjalna Host Mama.

Rozmowa przez telefon trwała 15 minut. Później przerzuciłyśmy się na skype i rozmawiałyśmy kolejne 30 minut. To długo?

Dowiedziałam się niewiele nowego, bo większość już wyczytałam w ich aplikacji. Poprosiłam o namiary na poprzednią au pair (mieli ich w sumie chyba już 6, trochę dużo, nie jestem przekonana, czy to dobrze, zawsze mam wrażenie, że rodzice za mocno porównują ze sobą dziewczyny). Byłam również szczera w kwestii prowadzenia samochodu. Powiedziałam, że nie mam wielkiego doświadczenia. Zaznaczyłam również, że nie umiem za dobrze gotować i że boję się, że nie będę wystarczająco autorytarna dla 3 chłopaków. Byłam naprawdę szczera w tej rozmowie, ale stwierdziłam, że nie będę tworzyć fałszywego obrazu samej siebie. Tym bardziej, że bardzo szybko mogliby zweryfikować, że konfabulowałam.

Co mi się podobało?
- HM. Bardzo otwarta, szczera i miła.
- HD. Zabawny i sympatyczny.
- To, że bardzo naciskali na to, że au pair musi wychodzić i poznawać nowe aupairki, podróżować z nimi, socjalizować się.
- Że zawsze trzymają stronę au pair w razie konfliktu z dziećmi i nie podważają jej autorytetu.
- To, że są koszernymi Żydami, więc nie ma szans, żebym przytyła, bo na pewno nie jedzą śmieciowego jedzenia (HD pochwalił żonę, że świetnie gotuje).
- To, że HM powiedziała, że świetnie mówię po angielsku (kłaaaamałaaaa :D).

Jakie wrażenia?
Pozytywne. Bardzo pozytywne. Wydają się być fajną, normalną rodzinką. Ale ciągle nie czuję sie przekonana. Nie za bardzo kusi mnie NY, poza tym 3 chłopaków... Ech, nie wiem. Zobaczymy jak sytuacja się rozwinie. Wydaje mi się, że oni byli do mnie pozytywnie nastawieni.

Ach! I zdziwili się, że wiem co to Chanuka (obchodzą ją zamiast Bożego Narodzenia :( ) i że ogólnie orientuję się w kulturze żydowskiej.
No helou! ;)



Powiedzcie mi co o tym myślicie?


Edit: Rozmawiałam z koordynatorką z CCA (btw. są bardzo solidni, nie ma dnia, żebym z nimi nie rozmawiała! :)) i okazało się, że w zasadzie rodzina blokuje mi room, więc, gdy okazało się, że nie zgrywamy się datami (ja chcę wyjechać jeszcze we wrześniu, oni chcieliby mnie przyjąć w listopadzie), z lekkim żalem i dużą obawą odrzuciłam ich. 
Trochę się tym martwię, ale stało się i teraz znów "wiszę" na stronie, co oznacza, że mój room jest otwarty i czekam.

piątek, 18 lipca 2014

#2 Match #1

Pierwszy match i od pierwszej chwili mi się nie podoba.  Uch, co za złe nastawienie, niedobra ja. Ogólnie cieszę się, że tak szybko i już pierwsza rodzina. Jakieś to zachęcające.

Location: Brooklyn, NY
Children: 3 male: 12, 9, 6 
Mom: Healthcare Field 
Dad: Nonprofit Charitable Organizations 
Pets: 0

Schedule maksymalnie obłożony. Od 8.30 do 13.30 dzieci są w szkole, ale z tego co rozumiem w tym czasie miałabym sprzątać pokoje dzieciaków i prasować...
A dlaczego mi się nie podoba? 
Po pierwsze 3 chłopaków, a jeden już w wieku przedbuntowym. Nie wiem w zasadzie czy to ma znaczenie, ale jakoś chciałabym mieć choć jedną dziewczynkę.
Po drugie Nowy Jork mnie nie pociąga. Nie wiem w jakim stanie chciałabym mieszkać, ale jednego jestem pewna: wielkie miasto takie jak NY mnie nie kręci. Gdybym mieszkała godzinę drogi od Wielkiego Jabłka byłoby perfekcyjnie. W taki sposób funkcjonowałam będąc aupair we Francji. Godzina drogi pociągiem do Paryża, weekend spędzony u koleżanki aupair i powrót do spokojniejszego miejsca.
Po trzecie nie miałabym własnej łazienki ani samochodu. 

Po rozmowie na skype będę mogła powiedzieć coś więcej, wiem, że to dopiero pierwszy match, więc tak naprawdę jestem jeszcze zielona w poszukiwaniu rodziny i nie mam żadnego porównania.

wtorek, 15 lipca 2014

#1 Przedstawiam się.

Długo się zastanawiałam czy w ogóle jest sens żebym zakładała bloga. A później przejrzałam kilka blogów dziewczyn, które dzielą się swoim "au pair życiem" i zapałałam chęcią utrwalania swojego auperowego życia. Tak więc oto jest:

SPEŁNIAM MARZENIA O USA
www.patrzacwgwiazdy.blogspot.com
(czyli rzecz jasna TEN blog ^^)




Mam na imię Kinga, mam 23 lata i do mojej głowy trzy tygodnie temu wpadł pomysł, że skoro skończyłam studia licencjackie to super byłoby zrobić sobie roczną przerwę i gdzieś wyjechać jako au pair. Najlepiej do Stanów.
 Więc zaczęłam poszukiwania rodziny. Na razie są w toku, jestem zarejestowana w agencji i spokojnie czekam na rozwój wydarzeń. Wierzę, że znajdę jakąś super rodzinkę :)
Muszę dodać, że pomysł z auperingiem nie jest aż tak bardzo szalony i spontaniczny, ponieważ już spędziłam rok we Francji, zaraz po maturze. Było prze-fantastycznie i od zakończenia programu, tęsknię bardzo za takim beztroskim rokiem.

Tak więc obym miała co tutaj pisać przez kolejny rok!

Pozdrawiam!