Nie wierzę do tej pory, że to się stało...
Najpierw krótkie podsumowanie:
7 lipca - zaczynam tworzyć aplikację
16 lipca - udaje mi się po trudach i znojach dostać wszystkie potrzebne referencje i submituję aplikację
16 lipca - aplikacja zostaje zaakceptowana i otwierają mój room
17 lipca - pojawia się match #1
23 lipca - pojawia się match #4
30 lipca - Perfect match z rodzinką nr 4 :)
28 września - wyjazd do USA, a konkretniej do Philadelphi
Trzy i pół tygodnia i mam go :)
Nie spodziewałam się, że tak szybko, ale też zupełnie o niczym nie myślałam tworząc aplikację. Na pomysł wyjazdu wpadłam dokładnie 1 lipca. Nie myślałam o tym gdzie chcę pojechać, nie miałam wymarzonej lokalizacji, ani wymarzonej rodziny. Nic nie wiedziałam o tym jak wygląda tworzenie profilu. Rzuciłam się na to jak to ja: pod wpływem impulsu. Zobaczymy czy słusznie :)
A teraz krótko o moim PM:
Wymieniłam kilka maili z obecną au pair, która bardzo mi naświetliła jak wygląda życie w tej rodzinie, co rozwiało wiele wątpliwości i bardzo pozytywnie nastawiło mnie do dziewczynek i ich mamy. Wymieniłam również kilka maili z HM, która pytała mnie np. o to co lubię jeść i jakie czytam książki (bo w rozmowie na skypie oczywiście nie omieszkałam wspomnieć, że jestem książkoholikiem). Dzisiaj byłyśmy umówione na skype na rozmowę o moim doświadczeniu za kierownicą (bo nie ukrywałam tego, że mimo, iż prawo jazdy mam od 2009 roku, to odkąd studiuję w Poznaniu, z samochodem mam niewiele wspólnego), bo HM wyrażała zaniepokojenie, że sobie nie poradzę. Po rozmowie na temat samochodu i pytaniach o moją francuską rodzinkę u której byłam au pair 3 lata temu, powiedziała:
- Kinga, mam nadzieję, że chcesz być naszą au pair, bo my bardzo chcemy. Mimo, że rozmawiałyśmy z innymi au pair to dziewczynki ciągle mówią tylko o tobie.
JUUUUPI!
Zaczęłam skakać z radości!
I uwierzcie mi, że nie jestem zawiedziona, że to nie California. Bo pewnie gdybym myślała o tym od pół roku, to nastawiałabym się na Cali, a w głowie stworzyłabym sobie profil idealnej rodzinki, domu w jakim chciałabym mieszkać i ludzi których chciałabym poznać (jestem taka i tworzę sobie w głowie idealne scenariusze, więc chyba lepiej się stało!). Ale jako, iż przez trzy lata, a nawet jeszcze przed ostatnią sesją egzaminacyjną (ba! nawet po niej!) zupełnie się nie spodziewałam, że zamiast iść na magisterkę stwierdzę, że wyjadę do USA, to lokalizacja zupełnie nie była moim celem (a piszę o tym, bo przez chwilę poczułam to ciśnienie, które panuje wśród aupairek, że tylko do Cali opłaca się jechać :) ). Cieszę się z tej rodziny bardzo, bardzo, bardzo. Bo czuję ją niesamowicie. I mimo, że na profilu HM nie wspomniała o własnej łazience i samochodzie to mam to! To na czym mi tak bardzo zależało, haha :)
Więc mam teraz czas na pracę we Francji, obronienie mojej pracy licencjackiej i wyjazd pod koniec września!